Przejdź do zawartości

Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zastanowić się, czy ci mężczyźni, którzy zawsze znajdą coś do skrytykowania w kobiecie, nie opierają się na niejakiej słuszności.
— Naprzykład?
— Mianowicie kobieta albo siedzi w domu, albo lata, albo jest uczuciowa, albo nie, albo pracuje, albo próżnuje. To wszystko robi i mężczyzna. Ale, droga pani, cały sekret w tem, że nie robi tego tak krańcowo, jak kobieta. Że zachowuje w upodobaniach, zainteresowaniach wszechstronność, umiar, harmonję... A kobiety...
Anna zobaczyła zbliżającego się Kostrzewę i nieznacznie pociągnęła Marjana za rękaw. Zrozumiał o co chodzi i pożegnali się szybko z prałatem, zostawiając go na łup inżyniera. Anna chciała z Marjanem rozmówić się o wielu rzeczach ważnych i stosunkowo pilnych. Do końca jej urlopu zostało zaledwie kilka dni, a należało przecie ułożyć plany na przyszłość. Mówiła o swoim rozwodzie i o tem, że najlepiej byłoby wziąć ślub jeszcze przed adwentem, o wspólnem mieszkaniu i o tem, że jednak on powinien postarać się o jakąś posadę.
Marjan słuchał, kiwał głową, przytakiwał, zapewniał, że cokolwiek ona postanowi, będzie to najmądrzejsze, jednakże Anna nie mogła pozbyć się wrażenia, że myślał przez cały czas o czemś innem. Gdy zaś u wylotu alei ukazała się różowa sukienka Lituni, szybko wstał i oświadczył, że umówił się z prałatem na szachy.
Anna, gdy została z dzieckiem sama, tuliła się do różowej sukienki mocno, tak mocno, by obetrzeć łzy i móc swemu skarbowi pokazać jasne, uśmiechnięte oczy.
Tak dzień po dniu mijały jej wakacje. Nie był to okres odpoczynku dla nerwów Anny i napróżno usiłowała pozbyć się dręczącego uczucia jakiejś bezcelowości, bezplanowości swego tak przecie wyraźnego dotąd

298