Przejdź do zawartości

Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Trzecia płeć.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Znali je również, kiedy się żenili.
— Wtedy były inne.
— Nie, były te same — odpowiadała spokojnie, chociaż wszystko w niej się burzyło — tylko taki mąż po ślubie uważa za niepotrzebny wysiłek wogóle rozmawiać z żoną.
— Nie znajduje w tem widocznie wiele ciekawego.
— Dziękuję ci — obraziła się.
— Ależ, moja droga — zatrzymał ją — nie mówię o nas, nie mówię o tobie. My przecie często rozmawiamy.
Była to nieprawda. Oczywiście rozmawiali o sprawach domowych, o Lituni i jej zdrowiu, o interesach, o służącej — i to wszystko. Któż nazwie to rozmową?...
Władek Szerman twierdził:
— Małżeństwo jest instytucją w samem założeniu nietrwałą. Trwałość rodzi się z wymiany myśli, uczuć i rozkoszy. Po kilku latach rozkosz nabiera smaku razowca, uczucia ziębną i czułostkowieją. Myśli wszystkie znane są, jak wytarty od zużycia szeląg. Zostaje inna wymiana: złych humorów w dzień i złych zapachów w nocy.
Innym razem mówił:
— Tam, gdzie są wśród mężczyzn kobiety, nie może być dyskusji. Kobiety najwyżej zdolne są do rozmowy. Gdy zostają bez mężczyzn zadowalnia je gawędzenie, gadanie, sprzeczka lub kłótnia.
Pomimo wszystko Anna lubiła Władka, z uśmiechem znosiła to, co nazywała jego cynizmem, bawiło ją nawet to, co uważała za paradoksy, a złośliwość i kobietofobję Władka kładła na karb jego kalectwa.
Z Dziewanowskim lubiła rozmawiać, lubiła słuchać jego wywodów, lecz w tym tylko wypadku, gdy nie przeciągały się zanadto. A właśnie tak najczęściej się zdarzało. Nigdy nie mieli zadużo czasu i tracili godziny na

168