Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Prokurator Alicja Horn tom II.pdf/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

to możesz mnie wyciągnąć z tej historji, w której nie zawiniłem... Będę ci szczerze obowiązany.
— Boh... Grozi ci kara śmierci!!!
— I ja tak myślę — powiedział po chwili zastanowienia — w wypadku niedania wiary moim zeznaniom, prawdopodobnie tak. No, a jakiejże żądasz zapłaty za swoją pomoc, moja piękna Al?
— Ty mnie nienawidzisz, Boh!
— Bynajmniej — potrząsnął głową — jestem o tyle uboższy psychicznie od wielu bliźnich, że w swoim repertuarze nie posiadam takiego uczucia wogóle. Gdy zaś chodzi o ciebie, Al, był czas, kiedy przypuszczałem, że cię kocham. Tak... tak... I szkoda, szkoda, że nie mogę cię nawet lubić. Nie mogę cię. lubić po tem, coś zrobiła z Julką... To przesądziło sprawę...
Alicja zbladła i wyszeptała...
— Cóż ja z nią zrobiłam...
— Postąpiłaś, daruj, brudno, mojem zdaniem bardzo brudno, wyzyskując swoją przewagę zmusiłaś ją do wyjazdu... To mi do reszty zepsuło ciebie... Lecz dajmy spokój sentymentalnym wspomnieniom. Możesz mnie ratować, lecz z twego tonu wnioskuję, że pod jakiemiś warunkami. Wiąc słucham.
— Ja ciebie kocham, Boh... Ja ciebie kocham do szaleństwa, kocham miłością, o jakiej nie mogą mieć wyobrażenia inne kobiety, którym pozwalasz zajmować w twojem życiu miejsce... Boh... Wróć do mnie!... Widzisz, ja nie potrafię żyć z myślą, że mi nawet patrzeć na ciebie nie wolno... Wróć do mnie!... Niczego od ciebie nie żądam, żadnych praw nie będę do ciebie rościła, pozwól mi tylko być przy tobie!...
— Droga Al, mam to rozumieć w ten sposób: ty mnie ratujesz, a ja wzamian mam zostać twoim kochankiem?... Nie, Al, posądzałem cię o pochlebniejszy pogląd na moją osobę. Nie chcę cię obrażać i dlatego proszę byśmy przerwali tę rozmowę. Każ mnie odprowadzić do celi.
Alicja chwyciła go za rękę. Bezładne nieprzy-