Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To czarujący chłopak. No, i naprawdę piękny. Nie znajduje pani?
Miss Normann bez zająknienia potwierdziła. Jednak ona ma dobrą klasę. Powiedziała swobodnie:
— Bezsprzecznie to jeden z najładniejszych mężczyzn, jakich widziałam w życiu.
Miałam teraz szaloną ochotę powiedzieć jej, że Rom kocha się we mnie jak szaleniec już od lat, i że gdybym kiwnęła palcem, wróciłby już nie z Szwajcarii, ale z końca świata. Musiałam jednak sobie odmówić tej satysfakcji. Zależało mi na pognębieniu Tota. Znając jego prostoduszność, byłam pewna, że od tej chwili nie ma już najmniejszej wątpliwości co do tego, że miss Normann i Romka łączył romans.
Dla Tota jest rzeczą niezrozumiałą, by jakikolwiek mężczyzna mógł przebywać i pokazywać się z kobietą, z jakichkolwiek innych przyczyn i w jakimkolwiek innym celu. Zresztą znał przecież Romka i nieraz miał możność zazdrościć mu sukcesów. Oczywiście na myśl Totowi nie przyszłoby, że Romek sukcesów tych nie realizuje.
W tej chwili prawie nienawidziłam tego głupca. Zmarnował mi najlepsze lata mojego życia! Przez ten czas mogłabym się zająć kimś wartościowym, człowiekiem o wybitnym intelekcie, wymieniać z nim myśli, a tym samym nie tylko wzbogacać własną umysłowość, lecz i jego. Taki Toto, jestem przekonana, z tak długiej znajomości ze mną wyciągnął zaledwie małe korzyści. Zapewne trochę zmądrzał, ale niestety, tylko trochę.
Chętnie pomówiłabym o tym otwarcie z miss Normann. Nie sprawia wprawdzie na mnie wrażenia szczególnie inteligentnej, ale dość jest sprytna i wyrobiona życiowo, by poznać się na Tocie. I co ona w nim widzi?... Gdyby chodziło jej o pieniądze, rozumiałabym jeszcze, ale na tym jej przecież nie zależy. Jako obiekt do flirtu, Toto bynajmniej nie jest pociągający. O ile