Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

działa mi po raz pierwszy, dlaczego została starą panną. Nigdy nie przypuszczałam, by mogła przeżyć coś podobnego, by mogła przeżyć właśnie ona. Jednak są na świecie uczucia trwałe. Ciotka Magdalena zapewnia, że kocha go i dzisiaj równie gorąco, jak kochała wtedy.
Miała wówczas zaledwie osiemnaście lat. Po skończeniu pensji, ponieważ rodzice jej nie żyli, pojechała do swej starszej siostry, pani Sułyhwowej. Sułyhwowie mieszkali w swoim majątku na zapadłym Polesiu. Mieli już dwóch synów. (Znam obydwóch. Jeden jest w marynarce wojennej, a drugi zajmuje jakieś wybitne stanowisko w przemyśle na Śląsku). Wtedy mieli coś po dziesięć, czy dwanaście lat. Sułyhwo, znacznie starszy od żony, zajęty całkowicie gospodarstwem, nie interesował się również wychowaniem dzieci. Do chłopców był wzięty guwerner i nauczyciel w jednej osobie, pan Anzelm. Poza tym w dużym, ponurym dworze, oprócz nielicznej służby, nie było nikogo.
Ciotka Magdalena już wkrótce po przyjeździe zorientowała się w sytuacji: między jej siostrą Anielą, a nauczycielem jej synów istniały stosunki inne, niż tego mógłby sobie życzyć pan domu. Zdawało się jednak, że nie dostrzegał tego.
Sąsiedztwa prawie nie mieli. A i ci znajomi, którzy mieszkali w promieniu piętnastu, czy dwudziestu kilometrów, unikali domu Sułyhwów. Panowała tam przygnębiająca atmosfera milczenia. Gospodarz, gdy tylko nie miał zajęć, zamykał się w bibliotece. Chłopcy, poza lekcjami, spędzali czas na swoich cichych zabawach, w które nikogo nie wtajemniczali, Aniela snuła się po domu, jak cień. Wówczas jeszcze nie była brzydka. (Ja poznałam ją już wtedy, gdy była sparaliżowaną staruszką). Czy między nią, a panem Anzelmem był romans, ciotka Magdalena do dziś dnia nie wie. Przypuszcza, że raczej nie. Była to jakaś miłość niezdrowa, nienormalna, która wyrosła na tym odludziu niejako z konieczności.
— Dzisiaj może — mówiła ciotka Magdalena — dziś, kiedy