Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sąd, nie wierzę, byś tak myślała naprawdę. Natomiast mam nadzieję, że wszystko da się jeszcze w jakiś sposób ułożyć. Otuchy dodaje mi właśnie ten brak złej woli ze strony Betty.
Nie umiałam powstrzymać wybuchu gniewu:
— Brak złej woli! Doprawdy mam wrażenie, że chwilami tracisz zdrowy sens. Brak złej woli! Porzuca cię, przez Bóg wie ile lat, ma Bóg wie ilu kochanków i nagle najbezczelniej w świecie grożąc ci więzieniem domaga się, byś wrócił do niej, jakby nigdy nic nie zaszło. To jest perfidna, zła, fałszywa i wstrętna kobieta. I chociaż jesteś tak zarozumiały, że uroiłeś sobie jej wielką miłość, upewniam cię, że ukrywa ona w zanadrzu jakieś łajdactwo!
— Nie mam powodu do najmniejszych przypuszczeń w tym kierunku.
— Ale ja mam! Mam swoją intuicję, która mnie nigdy nie zawodzi. To nie ma znaczenia, że ona jest bogata. Są bardzo chciwi bogacze. Zaproponuj jej pieniądze, a zobaczysz, czy ich nie przyjmie. Jeżeli zostawia ci tyle czasu, to jedynie po to, by utwierdzić cię w przeświadczeniu, że nie wykręcisz się tanim kosztem. Z tego, co mi o niej powiedziałeś, zdołałam przeniknąć ją na wskroś. To jest wstrętna, przebiegła baba! Zaproponuj jej pieniądze. Naturalnie nie dawaj jej ani grosza póki nie złoży ci na piśmie oświadczenia, że zgadza się na rozwód, biorąc winę na siebie. I nie wręczy ci owego świadectwa ślubu, które zabrała.
To przekonanie z jakim mówiłam musiało podziałać i na Jacka:
— Nie mamy — powiedział cicho — aż tak wielkiej ilości pieniędzy, jakiej na pewno by zażądała, gdyby jej o pieniądze chodziło.
— Więc trudno. Sprzedasz moją kamienicę, pożyczymy jeszcze coś od rodziców. Do skandalu nie wolno nam dopuścić. W ostatecznym wypadku powiemy wszystko ojcu, jestem przekona-