Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Pamiętnik pani Hanki.djvu/170

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stanie nie było wynikiem żadnych nieporozumień, lecz po prostu chęcią, by ciocia odpoczęła.
Muszę się naradzić z Jackiem.

Poniedziałek.

Wprawdzie stryj Albin mi o tym wspominał, ale zupełnie nie byłam na to przygotowana. Miss Elizabeth Normann wczoraj wieczorem wyjechała do Krynicy. Prawdopodobnie nie na długo, gdyż nadal zatrzymała swój numer w hotelu. Stryj dał mi do zrozumienia, że miałby również wielką ochotę pojechać za nią, lecz nie pozwalają mu na to różne sprawy. Domyślam się, że po prostu brak mu gotówki.
A zresztą nie zależy mi na tym, by stryj do Krynicy jechał. Może byłoby rzeczą najrozsądniejszą, gdybym ja się tam udała. W tamtejszych warunkach, gdzie się zawiera wiele przygodnych znajomości, nie trudno byłoby zbliżyć się do niej, nie wywołując jej podejrzeń, że tyle wiem o niej. Jestem przekonana, że znacznie lepiej niż stryj potrafiłabym skłonić tę panią do zwierzeń. Na przykład stryj nie potrafił przycisnąć jej do muru w związku z językiem polskim. Twierdzi, że nie podobna skierować rozmowy z nią na ten temat.
W rezultacie wszystko spada na mnie. Ja muszę o wszystkim myśleć, wszystko przewidywać. Znikąd nie mam żadnej pomocy.
Jacek znowu jest bardzo zajęty. Na świecie dzieją się ważne rzeczy. Bez ustanku przyjeżdżają kurierzy dyplomatyczni. Jacek mówi, że wybuch wojny jest bardzo możliwy. Tego by jeszcze brakowało! Wprawdzie sądzę, że było wiele przesady w opowiadaniach ludzi starszych o ubiegłej wojnie, ale jednak pozostaje niezaprzeczonym faktem, że trzeba było jadać jakieś świństwa, gdyż produkty zdrożały, no i mowy nie było o sprowadzaniu czegoś z zagranicy.