Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ostatnia brygada.djvu/323

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jak huragan i cisza w niej teraz była i smutek. Wiedział, że wraca do życia, że życie to ma swoje prawa, przed któremi ugiąć się musi, że nakłada obowiązki, które wykonywać będzie, że przynosi nakazy — nieodparte.
Wygasł w nim bunt, zdrętwiała rozpacz, przycichł skowyt żalu. Został tylko smutek ciężki jak ołów, nieruchomy szary smutek.
Rozczulała go wierna, nienarzucająca się miłość Marty, czuł dla niej ogromną wdzięczność za jej serdeczną, pełną słodyczy życzliwość dla Janka, który ze swej strony bardzo ją polubił.
Andrzej, skazany przez lekarzy na próżnowanie, podczas długich tygodni rekonwalescencji, większość czasu spędzał na bezczynnem przesiadywaniu na terasie.
Do pracy, do „Adrolu“ nie tęsknił. Zresztą jego organizm był tak wyczerpany, że pracowaćby jeszcze nie mógł. Nie potrafiłby teraz zdobyć się na zainteresowanie się sprawami materjalnemi. Nawet wówczas, gdy Janek, który natychmiast po zadomowieniu się w Ratyńcu zabrał się do gospodarowania, zdawał mu relacje ze swych spostrzeżeń i projektów, nie umiał tem się zająć. Cieszyło go to, że jego syn odrazu poczuł się tu, jak u siebie, że porządek rzeczy jakoś sam się ułożył tak, że służba uważała „panicza“ za uprawnionego do wrącania się we wszystko i dyrygowania wszystkiem.
Lecz to, co się działo wokoło Andrzeja było jakby oddzielone od jego świadomości, jakby zmartwiałe, stuszowane, zciszone.
— Kircholm, Samosierra — powtórzył Roman — ten odwiecznie polski, niezniszczalnie polski pęd szlachetnej brawury, odwagi śmiałej i prostej jak szarża husarji czy ułanów, dumy z wolności.
Stary hrabia Rzecki skrzywił się i machnął ręką:
— Słowa, słowa, słowa, mój drogi. Kircholm, Samosierra!… Było. Wszystko to było. Dawno. Gdzie dziś masz tę „szlachetną brawurę“, gdzie tę odwagę, gdzie pańska duma?… Spodleliśmy, skarleli. Zamiast hufców husarji, mamy dziś te „brygady“. Chciwe władzy i użycia…