Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ostatnia brygada.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— spostrzegł wzruszony wyraz twarzy Romana i zmienił zamiar. — Zresztą ja sam pani przeczytam.
— Ale wszystko!
— Naturalnie. Ach, te sensacyjne dzienniki! Co za tytuły!.. No, proszę słuchać. Tylko uważnie, bez wzruszeń…
„Hel — telegram własny. — Bawiący tu redaktor naczelny naszego pisma donosi: W dniu wczorajszym Hel stał się widownią wstrząsającej tragedji. Przebywająca tu wraz ze swym czternastoletnim synkiem wdowa po znakomitym polityku, pośle Michale Żegocie, pani Ewa Żegocina, nie wiedząc o zbliżającej się burzy, sama wypłynęła około godziny 4-ej po południu na pełne morze własną motorówką p. n. „Rusałka“.
„Widocznie w chwili gdy spostrzegła niebezpieczeństwo znajdowała się zbyt daleko od brzegu i nie zdołała już wrócić. Rozszalała burza i olbzymie fale zalały łódź“.
— Boże, Boże… — Marta zakryła oczy.
— Spokoju, pani Marto, bo będziemy musieli przerwać czytanie.
Zrobił małą przerwę i znów czytał o tem, jak przyjaciel ś. p. męża pani Żegociny, znakomity przemysłowiec, p. Andrzej Dowmunt, powrócił wraz z „powierzonym jego opiece chłopcem“, jak spostrzegł nieobecność jego matki i brak łodzi, jak usiłował skłonić rybaków do urządzenia wyprawy ratowniczej, wreszcie jak zrozpaczony, nie słuchając perswazyj, sam ruszył na pewną śmierć z Jankiem, który niespodziewanie wskoczył do łodzi.
Marta słuchała, jak zahypnotyzowana, a gdy lekarz zatrzymał się, powiedziała:
— Proszę czytać. Już jestem zupełnie spokojna.
„Przez całą noc w osadzie prawie nikt nie spał, a burza szalała z niezwykłą siłą. Wiele osób odmawiało modlitwy za tonących. Nad ranem ludność wyległa na brzeg, na którym zwykle znajduje się szczątki rozbitych przez burzę kutrów. W milczeniu wpatrywaliśmy się