Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ostatnia brygada.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

odbył szereg konferencyj z kierownikami poszczególnych działów, a rezultatem tego było wymówienie wszystkim pracy. Ponownie miano przyjąć tylko połowę urzędników i to z grubo obciętemi gażami. Dotyczyło to i doktora Grzesiaka, na co ten się zgodził i rzekł później do Romana:
— Szef dostał manji oszczędnościowej. Ciągle powtarza, że nie stać nas na elektryczność i musimy pracować przy łojowej świeczce.
Szef zaś chodził po biurach ponury jak chmura przed burzą, na pytania odpowiadał mrukliwie i z byle powodu robił ostre wymówki. Nie poznawano go. W „Adrolu“ zapanowała ciężka atmosfera gorączkowej pracy, umilkły rozmowy, a wieczorami często świeciły się okna. To bardziej gorliwi przychodzili do pracy, by tylko nadążyć wciąż rosnącym wymaganiom Dowmunta.
On sam zresztą dawał przykład najlepszy. Nie przestawał pracować nawet wówczas, gdy mu przynoszono obiad z restauracji. Nieustannie dzwoniły telefony i conajmniej kilka razy dziennie wyjeżdżał na giełdę, do banków, do różnych firm i urzędów.
Tam jeździł własnym samochodem. Lecz często, bardzo często, brał taxi, i wówczas pędził na Bagatelę, gdzie kupił dla Ewy mieszkanie. Chciał, by mieszkała najdalej od Żórawiej, a jednocześnie w punkcie możliwie wygodnym, i żeby ona i Janek mieli względnie dobre powietrze. Mieszkanie było wygodne i bardzo słoneczne. Drugie piętro i z windą. Wszystkie pokoje, było ich sześć, urządził z taką starannością, z taką dbałością o każdy szczegół, o jaką dawniej sam siebie nie mógł posądzić.
To też rzeczywiście wyglądało ono jak cacko. Szczególniej zajął się pokojem Janka, przylegającym do sypialenki. W tym pokoju zainstalować kazał poza biurkiem i bibljoteczką z mnóstwem książek dla młodzieży, kompletne urządzenie gimnastyczne. Było tu wszystko, od reku i hantli, aż po przyrządy do ćwiczenia boksu,