Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ostatnia brygada.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Dlaczegóżby nie?
— Bo taka pańska psichołogja.
— Naturę można przełamać.
— Owszem, czasem możno. Ale co ja panu powiem: Mój jeden brat, to jest rabinem w Pińsku, mój drugi brat jest dyrektorem banku w Kopenhagen, mój trzeci brat jest profesorem Uniwersytetu w Jerozolimie. To oni są mądrzy i bardzo wykształceni ludzie. A ja jestem prosty człowiek i handluję zbożem… Ale jak mnie ten brat z Jerozolimy wytłumaczył, że wielki nasz uczony, Einstein, całą naukę wywrócił do góry nogami swoją teorją, że powiedział i udowodnił, że wszystko nie jest tak, jak do tej pory myśleli uczeni, tylko może być zupełnie coś innego, to ja zapytałem brata: a co może być? Co ten Einstein zamiast tego daje? …To brat powiada, że nic nie daje. To jak mój brat, ten z Kopenhagen, przyjechał w goście do tego rabina w Pińsku, to ja im to opowiadam. A mój brat, rabin, bardzo mądry człowiek, namyślił się i mówi:
— Ty, Jakób, masz rację. My, Żydzi, mamy taką psichołogję, że nieprawdę zawsze znajdziemy, a nowej prawdy dać nie umiemy, bo nasz mózg jest kryticzny i negatiwny. Żaden prawdziwy Żyd nic nowego nie wymyśli, ale za to Żyd najlepiej każdą nową myśl rozwinie i wykorzysta.
— Ja jestem nie uczony człowiek, ja tylko gimnazję skończyłem, ale tak sobie myślę, że mój brat, rabin piński, ma dobrą głowę.
— Ale cóż to ma do handlu?
— Co ma? Co ma mieć? Wszystko! Handel, to jest taka rzecz, gdzie trzeba mieć psichołogję krityczną i trzeba mieć wielką wytrzymałość, a nie trzeba nic nowego stwarzać. To znaczy, że handel jest akuratnie dla Żydów. Inne nacje, naprzykład słowianie, mogą dobre interesy robić na przemyśle, na rolnictwie, ale w handlu zawsze stracą, bo taka ich psichołogja.
— Słowem, według pańskiej filozofji, każda rasa