ci zabrać na parcelację? Jeżeli chodzi o moją sumę, nie kłopocz się tym wcale. Ułożymy to, jak sam będziesz chciał.
Pisz w dalszym ciągu do Tunisu. Prawdopodobnie zabawimy tu dłużej. Jeżeli zaś list Twój nadejdzie za późno, prześlą go za nami do Colombo.
Ściskam Cię, drogi Przyjacielu serdecznie.
Zawsze Twój
Justyn“.
Justyn chciał jeszcze swoim zwyczajem list przeczytać, lecz czasu nie było: właśnie odjeżdżał do Tunisu jeden z turystów i już siedział na małym osiołku, na którym jego wielka jasno-koścista postać, sięgająca nogami prawie ziemi, wyglądała karykaturalnie.
Po południu, gdy upał zelżał i Justyn na takimż wierzchowcu wybrał się na wycieczkę do odległej o kilka kilometrów słynnej skały El-Soba, wybrał się zaś namówiony przez Anglików, którzy chcieli to kuriosum zobaczyć i sfotografować.
Skała ta, wystająca ze zbocza jednego z niewielkich wzgórz w pobliżu morskiego wybrzeża, w całej muzułmańskiej Afryce cieszyła się opinią miejsca cudownego. Jak rok długi ciągnęły do niej pielgrzymki z całej Tunisji, Algierii, Cerenajki, z dalekiego Maroka i Egiptu, z pustynnych oaz Sahary, z wybrzeży Morza Czarnego, z Palestyny, Syrii i Azji Mniejszej. Zdarzały się nawet karawany ze stron jeszcze dalszych, nie wyłączając Persji, Afganistanu i Indyj. Skała El-Soba miała cudowną moc uzdrawiania kobiet bezpłodnych, a tysiączne podania i legendy zaświadczały, że każda kobieta, która po odprawieniu odpowiednich modłów otrze się obnażonym kroczem o skałę, niechybnie urodzi mężowi potomka płci męskiej.
Narody, plemiona i szczepy wschodu, wśród których bezpłodność niewiasty sprowadza na nią nie tylko hańbę, lecz nieraz i nędzę, bo otrzymuje rozwód i zostaje wygnana z domu przez męża, udają się masowo po pomoc do tego cudownego miejsca, a że trwa to już od lat kilkuset — powierzchnia, a właściwie grzbiet skały, jest tak wypolerowany, jakby szlifowano go nie żywym ludzkim ciałem lecz precezyjnymi narzędziami szlifierskimi.
Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ich dziecko.djvu/234
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.