Strona:Tadeusz Dołęga-Mostowicz - Ich dziecko.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chodzi mi o to, że nie tylko żywi pani doń głębokie uczucia, jako do człowieka, podoba się on pani również jako mężczyzna… Tak, nie jest pani dzieckiem i sama pani wie, że czuje pani doń silny pociąg… Proszę wybaczyć, ale nie raz to zaobserwowałem podczas pobytu Marka w Warszawie. Powtarzam, że uważam to za rzecz całkiem naturalną, która Broń Boże, nie przynosi ujmy pani, Moniko, ale którą trzeba też wziąć pod uwagę. To wszystko razem jest właśnie miłością i odmawiając Markowi skrzywdziła by pani nie tylko jego, lecz i siebie.
Wziął jej bezwładną rękę i pocałował:
— Niechże pani zastanowi się, Moniko, czy nie mam racji w każdym szczególe, we wszystkim, co powiedziałem.
Monika oparła się na łokciu i odezwała się cichym, zmęczonym głosem:
— Tak, panie Justynie… We wszystkich szczegółach… Przyznaję. Cenię go bardzo, szanuję, żywię doń sympatię, gdybym mogła, nieba mu przychyliłabym, nieznośna dla mnie jest myśl sprawienia Markowi najdrobniejszej przykrości, wyrzekłabym się dlań wielu rzeczy. Przyznaję też, że on… że on był pierwszym mężczyzną, który obudził moje zmysły. To prawda. Nie mogłam i przypuszczam, że nigdy nie potrafię być dlań obojętna. Powiem panu otwarcie: pocałowaliśmy się raz jeden i… nigdy tego nie zapomnę. Pod wpływem tego właśnie zmysłowego działania sama kiedyś myślałam, że go kocham, że to jest miłość. Ale musiałam zmienić zdanie, gdy się przekonałam, że…
— Że co?…
— Że… kocham innego.
Justyn skurczył się w fotelu. Serce zamarło mu w piersiach ze szczęścia z rozpaczy… Ale jeszcze chciał się łudzić, jeszcze czepiał się nadziei, zbawczej dla nich dwojga i tragicznej nadziei: — Monika zakochała się w jakimś obcym mężczyźnie. Wprawdzie zawsze był pewien, że na żadnego ze znajomych nie zwracała szczególniejszej uwagi, ale kobiety umieją maskować się…
— Czy pani jest tego uczucia pewna? — zapytał nie patrząc na nią.