Ta strona została przepisana.
Spojrzałem po sali: wiele osób płakało.
Następną „raną społeczną“ był nieodzowny apasz.
W kaszkiecie nasuniętym na oczy, w kurtce zapiętej pod szyję, z długim kuchennym nożem w ręce, wił się po scenie, czaił, przysiadał, opowiadając, na nutę udramatyzowanego gassenhauera (Tralala), dzieje swojej pierwszej zbrodni:
......
Mignął mi burżuja tłusty kark z za węgła,
Ma dłoń go sięgła;
Runął jak głaz.
Próżno trwożnym głosem o ratunek żebrze,
Ja, drżąc jak w febrze,
Zadaję raz.
Absyntu szklanka,
Śmierć ma kochanka,
etc. etc.
Wogóle konsumpcya absyntu przez polską muzę kabaretową była znaczna.
Na usilne żądanie publiczności tenże sam apasz odśpiewał ulubioną piosenkę Henryka Zbierzchow-