Strona:Tadeusz Boy-Żeleński - Markiza i inne drobiazgi.pdf/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niebawem przenikliwa sygnaturka za topielców. Wyznaję, że dreszcz mię przeszedł. „Teraz najciekawsze: część macabre“ objaśniła mnie uprzejmie sąsiadka. Nie wiedziałem jeszcze wówczas, iż w każdym szanującym się „polskim kabarecie“ musi znajdować się w programie pewna ilość numerów „odsłaniających rany społeczne“. Wreszcie dzwony ucichły, kurtyna rozsunęła się wśród ciszy przepojonej elektrycznością oczekiwania i na scenie oświetlonej promykiem zimnego seledynowego światła, ukazał się conférencier. Był poważny i skupiony; wytrzymawszy długą artystyczną pauzę, tak przemówił:

Wy, śliczne panie, których pełne biusty
Lśnią od brylantów i drogich kamieni,
Których usteczka śmiech rozchyla pusty,
A oko blaskiem lubieżnym się mieni,
Czyli wy wiecie, że pod wami, w dole,
Są ludzkie troski, cierpienia i bole?

Wiecież wy o tern, że macie tam braci,
Którym głód skręca wychudłe jelita?
Co drżą od zimna wprost nie mając — gaci?