Strona:Tłómaczenia t. I i II (Odyniec).djvu/496

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Sto lat przeszło. — Z razu ludzie
Rozprawiali o tym cudzie,
Potém coraz mniéj wierzyli,
Potém całkiem zaprzeczyli.
Została się wieść niepewna,
Że w tym borze śpi królewna,
I że kto najśmielszy z ludzi,
Ten ją znajdzie i rozbudzi.

Z razu było dość młodzieży,
Z książąt, grafów i rycerzy,
Co przed laty, jak wieść niesie,
Szli próbować szczęścia w lesie.
Ale jedni, pełni trwogi,
Powrócili od pół drogi,
To nie mogąc znaleźć toru,
To nie śmiejąc wejść do boru.
Było jednak i tych wiele,
Co przez głogi i topiele
Przedarli się w las; lecz z lasu
Nikt nie wrócił. — Czas od czau,
Coraz to mniéj, coraz rzadziéj
Było takich, coby radzi,
Dla niepewnéj tam królewny,
Narażać się na zgon pewny.
W końcu nie ma i nikogo.

A czas zawsze swoją drogą
Jak szedł, tak szedł; — aż nareście
Upłynęło i lat dwieście.