Strona:Tłómaczenia t. I i II (Odyniec).djvu/387

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
9. Str. 36 w. 26. Że martwy zmarszczył się srogo.

Wiljam Deloraine mógłby znaleźć potwierdzenie swego zdania, w gminnych powieściach hiszpańskich, o sławnym Cydzie Rodrygu. Gdy ciało tego wielkiego bohatéra leżało na paradnych marach, obok wielkiego ołtarza, w katedralnym kościele w Toledo, gdzie było wystawione przez lat dziesięć; żyd jeden przez urągowisko chciał je pociągnąć za brodę. Lecz zaledwie dotknął ręką zwisających wąsów, gdy umarły porwał się nagle, i miecz z pochwy do połowy wydobył. Żyd przelękniony uciekł, i skutkiem zbawiennego przestrachu, przyjął potém wiarę chrześcijańską.

10. Str. 41 w. 14. Karzeł barona trzymał jego konia.

Pomysł karła Lorda Kranstona, wzięty jest z podania gminnego o niejakim Gilpinie Horner, który się był zjawił i przebywał czas jakiś pomiędzy góralami na pograniczu Szkockiém. Osoba mieszkająca w pobliżu tamtych okolic, udzieliła mi w tym względzie następujące szczegóły: „Dwóch ludzi późnym wieczorem prowadziło konie na paszę gdy usłyszeli nagle w zaroślach głos wykrzykujący te tylko słowa: „stracony! stracony! stracony!“ — „Co tam u djabła straconego?“ — zawołał jeden z wieśniaków — i w téjże chwili ukazała się przed nimi istota, mająca wprawdzie kształt ludzki, ale zadziwiającéj małości, i potworna w postawie i rysach. Obaj wieśniacy uciekali jak mogli, tém bardziéj, że straszydło pędziło tuż za nimi; gdy zaś jeden z nich upadł, przeskoczyło przez niego, i prędzéj od ich samych stanęło i rozgościło się w ich domu. Jak długo potém w nim przebywało, z pewnością powiedzieć nie mogę, ale jednakże dość długo. Było to stworzenie ze krwi i z ciała, bo jadło, piło, i nadewszystko lubiło mléko, nie żałując go sobie, skoro mogło dostać. Charakter jego zdawał się być złośliwy, albowiem lubiło bić i męczyć dzieci. Oburzony tém dnia jednego gospodarz, tak je mocno uderzył pałką po głowie, iż wszyscy myśleli, że zabił. Karzeł upadł, ale wnet powstał na nogi, mówiąc tylko: „No, gospodarzu, ależ bijesz mocno!“ — Jednego wieczora, gdy kobiéty zajęte były dojeniem krów, a karzeł bawił się tamże z dziećmi, usły-