Strona:Tłómaczenia t. I i II (Odyniec).djvu/278

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Twarz była cicha i wypogodzona.
Mnich wniósł, że dusza być musi zbawiona.

XX.

Nieraz na polach krwią ludzką okrytych,
Deloraine koniem tratował zabitych,
I nie czuł zgryzot ni strachu:
Lecz go przejęły i strach i zgryzota.
Widząc otwarty grób Michała Skotta,
I ów blask nagły po gmachu.
Krew skrzepła lodem, i stał jak przykuty. —
Mnich bił się w piersi, i akty pokuty
Odmawiał głośno, żarliwie.
Lecz w grób już więcéj nie śmiał rzucić wzroku,
Bo czuł, że dłużéj nie zniesie widoku
Tego, co kochał tak tkliwie.

XXI.

I domówiwszy swojego pacierza:
„Czyń, co masz czynić!“ — krzyknął na rycerza,
„Śpiesz! albo biada nam obu! —
„Nie możesz widzieć — bo śmiertelne oczy
„Znieśćby nie mogły — tłumu, co się tłoczy
„Na brzeg otwartego grobu!“ —
Deloraine chwili nie tracąc daremno,
Przykląkł, i z grobu wziął księgę tajemną,
I nagle porwał się z trwogą:
Bo czy to światło, co wzrok oślepiało.
Czy strach go złudził: — dość, że mu się zdało,
Że martwy zmarszczył się srogo[1].

  1. Wiljam Deloraine mógłby znaleźć potwierdzenie swego zdania, w gminnych powieściach hiszpańskich, o sławnym Cydzie Rodrygu. Gdy ciało tego wielkiego bohatéra leżało na paradnych marach, obok wielkiego ołtarza, w katedralnym kościele w Toledo, gdzie było wystawione przez lat dziesięć; żyd jeden przez urągowisko chciał je pociągnąć za brodę. Lecz zaledwie dotknął ręką zwisających wąsów, gdy umarły porwał się nagle, i miecz z pochwy do połowy wydobył. Żyd przelękniony uciekł, i skutkiem zbawiennego przestrachu, przyjął potém wiarę chrześcijańską.