Ja tylko jeszcze, starzec nad mogiłą,
Stoję i płaczę, wspomniawszy co było;
I że już ucho moje nie usłyszy,
Zajrzanych nieraz pieśni towarzyszy; —
Bo zawiść moja zgasła razem z niemi,
A żal mi tylko został na téj ziemi.
Umilkł — i znowu łza błysła w oku,
Którą wnet skrycie otarł na boku.
Lecz księżna uczuć przenikła skrytość:
I na wpół szczerze, na wpół przez litość,
Ona i damy, co go słuchały.
Jedna przed drugą pieśń uwielbiały.
Księżna się zdała dziwem przejęta,
Że tyle rzeczy wié i pamięta,
O rodach, co już dawno wymarły,
O czynach, co się w dziejach zatarły;
O zbrojnych zamkach, gdzie las dziś wzrasta,
Albo o lasach, gdzie teraz miasta;
O zapomnianych tylu zwyczajach,
I tylu mężach, w obu tych krajach,
Co je na własnych dźwigali siłach,
A tyle wieków śpią już w mogiłach,
Że już od wieków, zwodnicza chwała
Imion ich nawet pozapomniała,
I na skroń młodszych dała czcicieli,
Wieniec, za który krew swą przeleli.
Nic jestże dziwną pieśń, co tak budzi
Z grobu przeszłości, czasy i ludzi? —