Strona:Tłómaczenia t. I i II (Odyniec).djvu/209

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została skorygowana.

    I rzekł: „Tak, piękna! gość twój z obcém mianem,
    „Jest królem twoim i Szkocyi panem.
    „Do niego zanoś twe prośby i chęci,
    „Król chce odkupić pierścień swéj pieczęci.
    „Nie proś za ojcem; — od wczorajszéj chwili,
    „On i król jego wiele przebaczyli:
    „On poniósł krzywdę z potwarców przyczyny,
    „Jam krzywd doświadczył od jego rodziny.
    „Wzgardziłem tłumu niesfornemi wrzaski,
    „Gdy się śmiał gwałtem domagać dlań łaski;
    „Lecz sam, z pomocą rady mojéj wiernéj,
    „Z walecznym De-Vaux i lordem z Glenkerny,
    „Spokojnie całéj wysłuchawszy sprawy,
    „Znieśliśmy wyrok śmierci i niesławy;
    „I znów w osobie Duglasa-Bottwela,
    „Tron ma podporę, a król przyjaciela. —
    „Co? jeszcześ smutna? łzy twe widzę znowu? —
    „Śmiesz-li nie wierzyć królewskiemu słowu? —
    „Lordzie Duglasie! wystąp, i za karę,
    „Świadectwem swojém zawstydź jéj niewiarę!“ —

    XXVII.

    Ukryty Duglas wystąpił z śród grona,
    I córka w jego upadła ramiona.
    Król patrząc na nich rozrzewnioném okiem.
    Poił się władzy najsłodszym urokiem,
    Gdy może głosem pociechy Anioła
    Rzec smutnéj cnocie: „wstań, i bądź wesoła!“ —
    Lecz nie zniósł długo, by obce źrenice
    Śledziły świętych uczuć tajemnice: