Strona:Tłómaczenia t. I i II (Odyniec).djvu/200

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została skorygowana.

    A u dołu, nad jeziorem,
    Saxon gęstym włóczni borem
    Zaćmił brzegi potoku.

    „Obie strony, z gniewną pychą
    Grożąc wzajem, stoją cicho,
    Jedna drugiéj znać strzegą. —
    Każdy sztandar rozpostarty,
    Jak śród burzy żagiel zdarty;
    Nieład w szykach, lóźne konie,
    Ścięte włócznie, krwawe bronie,
    Świadczą dzieło dnia tego.

    XX.

    „Ruch w Saxonach: — krąg gromadzą,
    Wodze w środku — znać że radzą;
    Po jeziorze wzrok prowadzą.
    Moraj wyszedł, wznosi włócznię,
    Wskazał wyspę, i niezwłócznie
    Gniewem zdjęty mówić pocznie:
    „Patrzcie! wyspy nikt nie broni:
    „Tam się plemię zbójców chroni,
    „Tam swe skarby mają oni!
    „Kiesę złota daję temu,
    „Pławaczowi odważnemu,
    „Co przebrnąwszy wpław przez wodę,
    „Z czółnem wróci po nagrodę.
    „Tém uskromim bunt téj dziczy:
    „Wilk nam u stóp zaskowyczy,
    „Po swych dzieciach, po zdobyczy!“ —