Strona:Tłómaczenia t. I i II (Odyniec).djvu/023

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została skorygowana.

    Jako ów pomnik grzesznego zamiaru,
    Czyn dumy ludzkiéj, w dolinach Szinaru[1].
    Czoła i boki tych dzikich ogromów,
    Rozpadłe wiekiem, strzaskane od gromów,
    Noszą kształt dziwny miast, świątyń, lub domów.
    Ówdzie się zdają, wypukłe u grzbietów,
    Wierzchołkiem kopuł lub wschodnich meczetów;
    Tam nastrzępione, jak chińskie pagody;
    To znów jak baszty, lub wałów obwody,
    Lub w fantastyczne połamane łuki —
    Dzikość natury, wzór arcy-dzieł sztuki!
    Ani tym zamkom zbywa na sztandarach:
    Tu bluszcz swe sploty rozwiesił po szparach,
    Tam bujne krzewy, tam zielone drzewa,
    Lub chwast wysoki z wiatrami powiewa.

    XII.

    Z dziką hojnością natura wesoła
    Rozsiała spodem i kwiaty i zioła.
    Tu polna róża szkarłatem rumieńca
    Płonie w objęciach głogu oblubieńca;
    Tam przy fijołku konwalja dzika
    Śnieżystém czołem nad mchy się wymyka.
    Bluszcze, powoje, wrzos, cząbry i ślazy,
    Ścieląc się, wisząc, lub pnąc się na głazy,
    Mieszają różnie swe barwy i wonność,
    Barwiąc skał nagość, lub darni zieloność.

    1. Wieża Babilońska.