One mi rzekły, że mara przewodników,
Co mię chcąc nie chcąc prowadzą do celu.
Gdzież się obrócisz? tu obóz Anglików,
Co krwi twéj pragną; tam nasi, co ciebie
Sami wskazali na wstyd i wygnanie.
Nie bój się! wszystko widzą tam na Niebie,
I to się tylko, co stać musi, stanie.
Któż cię pożywi? kto obronić zdoła
Od dzikich zwierząt, i od dzikszych ludzi?
W kim znajdziesz pomoc, gdy cię życie strudzi?
Znam wszystkie zdrowe i pożywne zioła,
Znam biegi planet; — po nich w nocach ciemnych
Znajdę mą drogę. — Szmer zdrojów podziemnych
Słyszę mém uchem! — Niewiele, co trzeba,
Sama natura daje człowiekowi.
Joanno! przebacz, co przyjaciel powié! —
Czyżby nie pora przejednać gniew Nieba,
Zmyć grzech pokutą, i na łonie wiary?…
Jak to? i ty mnie sądzisz godną kary?
Ach! czyż nie muszę? — To milczenie twoje…