Ta strona została skorygowana.
Jaśniejesz przed Nim; ty, coś wczoraj jeszcze,
Groźny kometa, nad ojczyzną własną
Rozsiewał światło krwawe i złowieszcze.
(patrząc dokoła)
Wszyscy tu, widzę, radzi i weseli,
A tam smutnego spotkałam w przedsieniu,
Co się kryć musi, i szczęścia nie dzieli!
Filip.
Któż jest tak winnym, że się nie ośmieli
Dziś nawet w naszém ufać przebaczeniu? —
Joanna.
Możeż on ufać? — O! powiedz, że może!
I niech się w pełni twa zasługa ziści!
Bo gdy chcesz godnie spełnić dzieło Boże,
Pełń je do końca! — Kropla nienawiści
Sam zdrój zbawienia zamienia w truciznę.
Zdaj Miłosierdziu twéj zemsty spuściznę! —
Filip.
Teraz rozumiem.
Joanna.
I przebaczysz. Książę? —
Tak, taki przebaczysz! — Pójdź tu, Du Chatelu!
(Otwiera drzwi i wprowadza Du Chatela, który zatrzymuje się opodal).
(do Filipa).
Kto tu odpuścił winowajcom wielu,
Z wielu go grzechów Pan w Niebie rozwiąże.