Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nie wróży łaski? — Patrz! możesz — zmiękcz dla niéj,
Dla niéj i dla mnie — zmiękcz wyrok i Sędzię:
Niech w arce z nami, ujdzie wód otchłani,
Lub ja z nią razem niech zginę w bałwanach!

Noe.

Przestań, niebaczny! przecz w żalu zapędzie,
Jeśli nie sercem, usty bluźnisz Pana? —
Zkąd ci moc dana
Sądzić sąd Jego? — Żyj, póki dozwoli,
Umrzyj, gdy każe: lecz wbrew Jego woli
Nie szemrz, jakobyś skarżył Pana w Niebie! —
Niebaczny! chceszże, by się Bóg dla ciebie
Grzechu dopuścił? — bo grzechem byłoby,
Gdyby dla krótkiéj, dla ziemskiéj żałoby,
Zmieniał przedwieczne sądy Swoje Boże. —
Bądź mężem, synu! i znoś, chocia boli,
Co ród Adama znieść musi — i może! —

Jafet.

Ojcze! a kiedyż zostaniem
Sami nad głębią siną:
Gdy i kraj miły, co był nam mieszkaniem,
I cała ziemia, z wszystkiém co ją krasi,
I milsi stokroć bliźni, bracia nasi,
Wszyscy w niéj zginą:
Kto wstrzyma wtedy łzy swe i jęczenia,
Lub znajdzie pokój w ciszy spustoszenia? —
Boże! bądź Bogiem! zbaw! — któż ci zaprzeczy?
Zbaw, póki pora! — Czyż rodzaj człowieczy