Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/140

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    „Lekki namiot na brzegu, lotna łódź nad wody,
    „Milsze mi są nad wszystkie pałace i grody.
    „Na grzbiecie wzdętéj fali, na dzikim rumaku,
    „Na otchłaniach bez brzega, na stepach bez szlaku,
    „Nie dbam gdzie wiatr popędzi, gdzie koń zwróci wodze —
    „Ty tylko, gwiazdo moja! przyświecaj méj drodze!
    „Ty, gołąbko pokoju! przodkuj mojéj łodzi,
    „I gałązkę oliwną przynieś z nad powodzi!
    „Lub, gdy dla niéj pokoju nie ma prócz rozbicia,
    „Świeć mi przynajmniéj tęczą w burzach tego życia!
    „Promieniem, który pomrok nocnych chmur rozgania,
    „I proroczo jutrzejsze zwiastuje zarania!

    „Święte — jak Muezzina wołanie z wież Mekki,
    „Na które ze czcią pielgrzym przyklęka daleki:
    „Miłe — jak nóta pieśni znana z lat dziecinnych,
    „Wspomnieniem ich słodząca gorycz wszystkich innych:
    „Drogie — jak wygnańcowi dźwięk ojczystéj mowy,
    „Będą mi wszystkie twoje słowa i rozmowy!
    „Dla ciebie na tych wyspach wynajdę schronienie,
    „Kwitnące, jako w nowo stworzonym Edenie[1];
    „Tysiąc rąk, tysiąc piersi, tysiąc serc uzbroję,
    „By cię strzegły, służyły na skinienia twoje!
    „Na ich czele, przy tobie, zbiegłszy ląd czy morze,
    „Łupy krajów i ludów u stóp twoich złożę! —
    „Czyż się pieszczot haremu gnuśnych i jednakich,
    „Zrzec nie warto dla trudów — dla rozkoszy takich? —

    1. Januat-al-Eden, tak się zowie raj Muzułmanów.