Przejdź do zawartości

Strona:Tłómaczenia t. III i IV (Odyniec).djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ha! lecz on nie wié o tém!… — Nic nie znaczy!
Muszę podwoić czujność dostrzegaczy! —
Giaur, pies pogański, Arab memu oku
Znośniejszy stokroć od jego widoku[1]! —

„Lecz otóż słyszę głos Zulejki mojéj! —
On mi wzburzoną duszę uspokoi:
Miły mym uszom jak hurysek pienia! —
W niéj widzę moje najsłodsze wspomnienia,
Piérwszéj, jedynéj miłości zadatki:
Droższa mi nawet, milsza od swéj matki!
Moja nadzieja, chluba, szczęście moje!
Jedna, co kocham — i co się nie boję!“ —

„Witaj, ty moja! ty Peri, bogini!
„Chłodna fontanna w piaszczystéj pustyni
„Mniéj miła ustom spragnionym pielgrzyma,
„Niż tyś jest zawsze przed ojca oczyma! —
„Pielgrzym nie może czuć wdzięczności więcéj,
„Ni Prorokowi dziękować goręcéj,
„Jak ja dlań w duszy za ciebie ją czuję,
„Jak ja mu zawsze, i teraz dziękuję.“ —

VI.

Piękna, jak pierwsza ze stworzonych w raju,
Gdy z zaufaniem, z weselem dziewiczém,
Śmiała się patrząc w zakazanym gaju,
Jak ją wąż okiem urzekał zwodniczém,

  1. Turcy nienawidzą Arabów, którzy im w dziesięcioro odpłacają się wzajemnością, więcéj nawet niż chrześcijan. —