Strona:Szymon Tokarzewski - Bez paszportu.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

między sobą nazywali „Mont Parnas“ dla pewnych przyczyn przemianowaliśmy na „Mont Sinaï“....
Znajduję nową ulicę „Brühla“ piękną, żelazną kratę i bramę zamiast domu, który zamykał ulicę Niecałą od strony Saskiego ogrodu.
W tym nieistniejącym już domu, raz w niedzielę u p. Kryspiny Stelmowskiej, podczas południowego przyjęcia, dwaj panowie o trzeźwych głowach twierdzili, że wszelkie nasze patryotyczne ruchy po roku 1830 były politycznym błędem, może nawet były głupstwem, szaleństwem zapalonych, niedowarzonych młodzieńczych mózgów...
Oponując przeciwko temu, Narcyza Żmichowska tak się uniosła, że cisnęła na podłogę trzymaną w ręku filiżankę...
Po trzasku stłuczonej porcelany i brzęku rzuconej łyżeczki, w pokoju zapanowała ponura cisza... Unosiły się tylko westchnienia... te i owe z obecnych pań, które w potępionych „ruchach“ straciły najbliższych, ocierały łzy... a ktoś głośno wyrzekł:
— Fanaryoci!
Preopinanci chwycili kapelusze i nie żegnając nikogo, a żegnani niechęcią ogólną, szybko wymknęli się z domu p. Stelmowskiej.




Emilia Gosselin, nauczycielka, zadaniem swojego życia uczyniła nieść pociechę i pomoc politycznym więźniom i wygnańcom.