Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/458

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
444

Generał popatrzył z powagą na twarz Bircha i mówił dalej:
— Istnieje wiele nieznanych ci powodów, które mogą mną rządzić. Nasze położenie różni się także. Ja jestem znany jako naczelny wódz armji, a ty musisz zstąpić do grobu z opinją wroga rodzinnego kraju. Pamiętaj, że zasłona, pod którą się kryje twój prawdziwy charakter, nie podniesie się przez długie lata — może nigdy.
Birch znowu opuścił głowę na piersi, ale nie był to ruch ustępstwa.
— Niezadługo będziesz starym, młodość twoja minęła. Z czegóż żyć będziesz?
— Z tego — rzekł kramarz, wyciągając przed siebie spracowane ręce.
— Ale i one mogą cię zawieść. Weź tyle, żeby sobie zapewnić jakikolwiek byt na starość. Pomnij na trudy i niebezpieczeństwa, jakie ponosiłeś. Powiedziałem ci już, że opinja najbardziej szanowanych ludzi zawisła od twojej dyskrecji. Jakąż rękojmię twego milczenia dać im mogę?
— Niech Wasza Ekscelencja powie im — rzekł Birch, postępując krokiem naprzód i bezwiednie stawiając nogę na woreczku — niech im Wasza Ekscelencja powie, że nie chciałem przyjąć złota.
Spokojną twarz generała rozjaśnił dobrotliwy uśmiech; ujął rękę kramarza i uścisnął ją silnie.
— Teraz dopiero poznaję cię naprawdę — rzekł — a choć te same przyczyny, które skłaniały mnie do narażania twego cennego życia, istnieją dotąd i nie pozwalają mi oddać ci jawnie sprawiedliwości, prywatnie będę zawsze twoim przyjacielem; jeżeli będziesz w potrzebie i w niedoli, pamiętaj odwołać się do mnie, a póki mnie samemu starczy, podzielę się zawsze z człowiekiem, który czuje tak szlachetnie i postępuje tak uczciwie. Jeżeli cię dotknie choroba lub niedostatek, a pokój znowu uśmiechnie się naszemu krajowi, zapukaj do drzwi tego, którego tak często