Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/367

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
355

— Ale — rzekł Dunwoodie, pobladłszy z silnego wzruszenia — czy wiedział, że Henryk jest oficerem armji angielskiej?
— Wiedział! — zawołała panna Peyton i nawet ostrzegał nas o tem niebezpieczeństwie.
Dunwoodie porwał fatalny papier leżący wciąż, tak jak wypadł z rąk jego, i z natężeniem wpatrywał się w podpis. Widoczne było, że dzieje się z nim coś niepojętego. Przeciągnął ręką po czole, a oni spoglądali na niego w straszliwem oczekiwaniu, lękając się dać znów dostępu nadziejom, które doznały tak bolesnego rozczarowania.
— Więc co mówił? Co obiecał? — zapytał wreszcie Dunwoodie z gorączkową niecierpliwością.
— Polecił Henrykowi, aby odwołał się do niego w niebezpieczeństwie; obiecał wywzajemnić się synowi za gościnność ojca.
— I powiedział to, wiedząc że Henryk jest oficerem angielskim?
— Niewątpliwie, i właśnie z myślą o tem niebezpieczeństwie.
— W takim razie — wykrzyknął młodzieniec, puszczając wrodze radosnemu uniesieniu — jesteście ocaleni; w takim razie uratuję go, bo Harper nigdy nie zapomina danego słowa.
— Ale czyż to będzie w jego mocy? — rzekła Fanny. — Czy on może zmienić niezłomne postanowienie Washingtona?
— Czy on może? Jeżeli on nie może — wykrzyknął Dunwoodie — to któż będzie mógł? Greene, Heath i młody Hamilton są niczem w porównaniu z tym Harperem! Ale — tu porwał ręce Fanny i ściskał je konwulsyjnie — ale powtórz mi... powiadasz, że macie jego obietnicę?
— Ależ tak, Peytonie, uroczystą, daną ze świadomością wszystkich okoliczności obietnicę.