Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
182

Wiele czasu minęło, nim całe towarzystwo usadowiło się wreszcie dokoła stołu ku wielkiej radości Cezara, z zachowaniem wszystkich przepisów etykiety. Murzyn wiedział, że dzięki tym ceremonjom obiad stygnie, i zrozumieć nie mógł, czy to nie wszystko jedno, gdzie kto usiądzie, byle mu się najlepsze kąski dostały.
Przez pierwsze dziesięć minut wszyscy byli zupełnie zadowoleni prócz Lawtona, a i on byłby się czuł całkowicie szczęśliwym, gdyby nie nadmiar gościnności gospodarza i panny Peyton, którzy wciąż podsuwali mu półmiski z potrawami, których nie lubił, co przeszkadzało mu nakładać sobie porcje z tych, za jakiemi przepadał. Nareszcie uczta zaczęła się na dobre, i ogólne milczenie było wymowniejszą pochwałą kulinarnej sztuki Diny, niż najszumniejsze dytyramby.
Następnie zaczęto wznosić toasty na cześć obecnych dam, ale ponieważ wino było doskonałe, a kieliszki pokaźnych rozmiarów, kapitan zniósł tę przerwę dość filozoficznie. Owszem, tak dalece chodziło mu o to, by żadnej z pań nie obrazić, że zacząwszy pić zdrowie tej, która przy nim siedziała, spełniał kielichy jeden za drugim tak gorliwie, że żadna z pań nie mogła mu zarzucić, by którą z nich pominął.
Na usprawiedliwienie kapitana Lawtona powiedzieć można, że oddawna jedynie fałszowane wino było dostępnym mu nektarem i że gdy mu się nadarzyła sposobność pokosztowania jak smakuje prawdziwe, nie mógł się oprzeć pokusie i kosztował nad miarę. Pan Wharton swego czasu należał do grona tych polityków w New-Yorku, których głównem zajęciem przed wojną było zbierać się i rozprawiać o sprawach Europy i Ameryki pod wpływem pewnego napoju, wyciśniętego z winogradu, rosnącego na południowej stronie wyspy Madery, który dostawał się do kolonij Północnej Ameryki drogą na Indje Zachodnie, przebywając czas jakiś na Zachodnim Archipelagu dla wypróbowania klimatu. Spory zapas tego szacownego kordjału spro-