Strona:Szpieg powieść historyczna na tle walk o niepodległość.pdf/128

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
122

zostali na brzegu do ostatniej chwili, poczem chcąc nie chcąc rozpoczęli odwrót do własnego obozowiska.
Wieczorne mgły zbierały się już w dolinie, gdy oddział Lawtona ukazał się ponownie u jej południowego wylotu. Jazda postępowała zwolna, rozciągnięta długą linją. Na czele jechał kapitan, a obok niego porucznik, zajęci żywą rozmową, a pochód zamykał młody kornet, nucący jakąś piosenkę i marzący o rozkoszach posłania ze słomy po ciężkich całodziennych trudach.
— Więc i ciebie to uderzyło? — mówił kapitan. — Od pierwszego rzutu oka przypomniałem ją sobie; takie twarze niełatwo się zapominają. Na honor, Tomie, dziewczyna przynosi zaszczyt dobremu gustowi majora.
— Przyniosłaby zaszczyt całemu wojsku — odrzekł porucznik z zapałem. — Te błękitne oczy mogłyby skusić człowieka do porzucenia naszego twardego zawodu. Prawdę rzekłszy, ja sam, gdyby tak na mnie życzliwie spojrzała, byłbym gotów zamienić szablę i kulbakę na igłę do cerowania i damskie siodełko.
— Ależ to czysty bunt! — zawołał tamten ze śmiechem. — Jakto! ty, Tomie Mason, odważyłbyś się współzawodniczyć w miłości ze świetnym, podziwianym i w dodatku bogatym majorem Dunwoodie! Ty, porucznik kawalerji, mający za cały majątek konia i to nie najlepszego, ty, którego kapitan jest twardy jak szczapa i pada zawsze na przednie łapy jak kot?
— To prawda — rzekł tamten, śmiejąc się także — ale szczapę da się porąbać, a kocisko może tak paść, że się nie podniesie więcej, jeżeli często będziesz szarżował tak wściekle jak dzisiaj. Toć rozciągnąłeś się jak długi na ziemi. Istny cud, że konie nie wymłóciły z ciebie życia kopytami.
— Ach, nie wspominaj mi o tem, mój kochany, głowa mnie boli na samo to wspomnienie — odrzekł tamten wzruszając ramionami. — To się nazywa zobaczyć noc przy słońcu.
— Noc śmierci?