Strona:Szczypawka - Baczność! Jenerał Tabaka ma głos!.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lebny ociec Bycek tak głośno zacon ryceć, ze az chyba w niebie było słychać.
— Kasiu-u!... Ka-a-siu!... Ka-siu-u-niu! A chodź ze no prendko, chodź!
Ale jelebna pani gospodyni jakoś sie gdziesik zapodziała i dopiro po długiem casie wylazła z krzaków, mówionc, co sie ździebko zdrzymnena.
Ot, rodaki, wierne krześcijany, cysta to juz Stodola i Komora na świecie boskiem nastaje, kiej rycerz krześcijański, polak z dziada i pradziada, na poświencane osobę renke swoje podnosi!... Ze to tyz pan Jezus miłosierny ty garści mu nie utronciuł! Toć przecie taki eretyk, powinien jesce po rencach jelebnygo ojca wycałować za to, ze ten nie załuje pracy, aby ino naucyć jego baby tajemniców nasy świenty wiary, a nie podnosić świentokrackie łape na duchowne osobe! Dostał on tyz psieścirwo od nas, kiej sie patrzy! Zbiliśwa go na kwaśne jabłko i zeby nie dwa duce policmanów, które wpadły pomiendzy nas i zaceny walić bez kozyry pałkami po łbach — ten psieścirwo eretyk nie wydostałby sie z nasych ronk zywcem! Zaro na drugi dzień, na mietyngu śtabu gieneralnygo, wyrzuciliśwa tyz tygo psieścirwo eretyka prec z polski armii, coby nie kalał onoru rycerstwa polskiego.
Siur! Bo onor w nasy armii zawse na pirsem planie być musi!

10