Strona:Szczypawka - Baczność! Jenerał Tabaka ma głos!.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Dumm Matchek! — pedo na to jeden grubośny mniemiec.
— Siur, ze dumny, śwabie, bo je i z cego być dumnem! — pedom mu na to. — A ile wyśta, psie ścirwo mniemce, wypili kieków piwa?
— Drei.
— O pluderskie nasienie — pedom mu na to — taj z wami wstyd i obraza boska nawet w gadke wchodzić dla prawdziwygo Polaka, krześcijanina! Tfu!
Nie dziwota, ze po taki wypitce, pienknie sie wsyćko bawiło na tem pikniku, ze pewnikiem i pan Jezus miłem okiem spoziroł na takie zabawe. A nawaliła się kupa rozmaitygo rycerstwa i cywilów, niewiast i dziewiców z bractwów świentych i jensych jensości. Był nawet i som jelebny ociec Bycek ze swojo gospodynio, jelebno panno Katarzyno, bez co nie byle jaki onor spadł na całkie rycerstwo polskie. A ogród był fajny, pełniuśko wsendzie genstych krzaków i dołów, taj tyz wiecorkiem wsyćkie rycerze rozsypały sie po ogrodzie w tyralirkę z niewiastami i dziewicami różańca świentygo, wula tygo, coby jem wykładać tajemnice kunśtu rycerskigo.
Fajnie sie wsyćko skońcyło, jeno było ździebko trublu z jelebnem ojcem Byckiem, bo zacon wykładać wiecorkiem tajemnice wiary świenny jedny nieśpetny niewiaście rózańcowy, co gdy ujrzoł chłop ty baby, skocył, kiejby przez niecyste siły opentany i lunął drongiem po jelebnem zadzie jelebnego ojca Bycka, az mu kość pacierzowo przetroncił. Olaboga rety, co tyz to było! Je-

9