Strona:Szczęsny Morawski - Sądecczyzna.djvu/169

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stoszyli? — Że zaś zapędzając się pod same Tatry, Tatarzy jeżeli nigdzie to tam musieli nieochronnej doznać porażki: kto widział Kościelisko, nie zechce przecie zaprzeczać?!
Podanie klasztora Kingi twierdzi: iż Leszek uciekając zboczył na Pieniny polecić się modłom Kingi — poczem dalej jechał.
Może chciał tam przetrzymać burzę, a wolał schronić się na Węgry? — To pewna: że Kingi nie mógł tam jeszcze zastać! Jeżeli ją odwidzał to: w Sączu. Z dwiema siostrami rodzonemi: Jolantą i Konstancyą wdową po ruskim księciu: Danielu i z 70 siostry zakonnemi uciekała ona przed Tatarami, których huki po górach się rozlegały. Poddani klasztorni dali podwody, lecz w Kadczy wsi słysząc okrzyki tatarskie porzucili biedne zakonnice, które przez Obidzą pieszo musiały uchodzić, brodząc po błocie i śniegu. Między dzisiejszym: Miodziusiem a Krościenkiem przeprawiły się przez Dunajec. Dalej nie mogły iść od zmęczenia.
Kinga posłała do Krościenka, aby mieszczanie dali koni. Lecz odmówili: że nie mają. Więc według podania, zapłakała z żalu i przeklęła ich: Oby nigdy nie mieli koni, ani Dawet butów!
Na polu bliskiem orał chłop: Kras; wyprzągł woły z pługa i wywiózł Kingę na Pieniny, za co mu błogosławiła, żeby się zawsze rodziło na polu jego.
Prócz zakonnic i księży schroniło się do Pienin wielu szlachty i mieszczan. Kinga widząc: że się nie obejdzie bez walki kazała się przygotowywać do obrony: mianowicie zasieki kazała poczynić.
Tatarzy nie dali na siebie czekać. W Starym Sączu nie długo oni się zatrzymali. Klasztora Ruś przewódzcy nie dali pustoszyć; więc tylko żywność zabrali jaka była i pędzili dalej za Kingą, o której skarbach słyszeli. Nieborak Kras, w prostocie ducha i czystości sumienia krom wszelkiej bojażni wyszedł nazajutrz na swoje pole, kędy wczora orał i siał. Błogosławieństwo Kingi urzeczywistniło się: zboże przez noc poschodziło! Kras dumał nad tym cudem, kiedy Tatarzy z Rusią przypadłszy pytają:
— Jak dawno uciekała tędy Kinga?
— A jużcić! jakem siał to zboże przechodziła mimo pola mego!