Strona:Szandor Petöfi - Wojak Janosz.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
62

„No no, nie martwcie się, ja wam dopomogę,
Tylko mi powiedzcie czy znacie tę drogę?”
Janosz wskazał drogę, co prosto jak strzała,
Przez sam środek właśnie las ów przecinała.

„Gdzie ta droga wiedzie? Powiem wam najszczerzéj,
Drogi tej jak ognia unikać należy,
Bo ona do kraju olbrzymów prowadzi,
Ktokolwiek tam wstąpi, zabiją go radzi.”

Janosz odpowiedział: „Nic mi to nie szkodzi...
No, a teraz wóz wasz wyciągnąć się godzi.”
Ujął za wóz z tyłu wojak Janosz śmiele,
I w tył go pociągnął jakby bagatelę.

Garncarz rozwarł usta i oczy wyłupił,
Krzyknął: „Chryste Panie! któryś nas odkupił!”
Chciał dziękować, ale Janosz już tymczasem
Uszedł dość daleko wielką drogą, lasem.

Przeszedł wojak Janosz różne okolice,
Aż doszedł pod państwa olbrzymów granice.
Tam płynęła woda, strumykiem ją zwano,
Choć powinna była nosić rzeki miano.

Olbrzym bardzo straszny po nad tym potokiem,
Jako strażnik kraju chodził wolnym krokiem;
Janosz pragnąc ujrzeć całą tę figurę,
Musiał zadrzeć głowy, jakby patrzył w chmurę.