Strona:Szandor Petöfi - Wojak Janosz.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
41

I jak z pola bitwy pogan w walce świeżéj,
Tak potrawy szybko zmiatali z talerzy,
I doprawdy nie dziw, że tak głodni byli,
Boć się tłukąc turków porządnie zmęczyli.

Dzban już obszedł koléj kilka dobrych razy,
Kiedy z ust królewskich wyszły te wyrazy:
„Dzielni wojownicy, uważajcie, bowiem
Ważném jest szczególnie, to co teraz powiem.“

Madjarowie gwarną gawędkę przecięli,
I królewskiéj mowy słuchać przedsięwzięli,
Ten chrząknął, ów jeszcze raz łyknął niewiele,
Aż się wreszcie cisza stała jak w kościele.

„Wojownicza młodzi, chciej mi nazwać tego,
Kto był dziś wybawcą dziecięcia mojego.“
„Kukoryca Janczi nazwa ma, nieładna,
Z chłopska brzmi, lecz, królu, nie hańba to żadna.“

Ledwie że to Janczi powiedział o sobie,
Kiedy król mu przerwał w następnym sposobie:
„Dobrze, od dziś jednak ja inaczej chrzczę cię,
Wojakiem Janoszem zwany będziesz w świecie.

„Dzielny więc wojaku, słuchaj mojéj woli,
Tyś ocalił córkę mą z strasznéj niedoli,
Za to ona będzie twoją żoną prawą,
Ty z nią na tron Francji siądź i panuj z sławą.