Strona:Szandor Petöfi - Wojak Janosz.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
25

Trudno skreślić jako cieszył się bez miary
Janczi, gdy czerwone wkładał szarawary,
Gdy rzuciwszy szubę m entą się odziéwał,
Gdy błyszczącą, szablę słońcu pokazywał.

Z pod bułanka kopyt tysiąc iskr wzleciało,
Gdy na jego siodło Janczi wskoczył śmiało,
A gdy siedział na nim w rzędzie z walecznemi,
Toby nie zachwiało nim trzęsienie ziemi!

Bardzo się dziwili bracia szeregowi,
Że tak strój huzarski przypadał Jankowi,
A gdziekolwiek wojska dzień kwaterą stały,
Z Janczim się dziewczęta ze łzami żegnały.

Trzeba jednak wyznać, co się dziewcząt tycze,
Że Janczi był zimny na wdzięki dziewicze,
I słusznie, bo chociaż zwiedził świat jak długi,
Nad Iluszkę swoją nie zobaczył drugiéj.