Strona:Stefan Napierski-Ziemia, siostra daleka.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
SIELANKA

Pasikoniki w winnicach grają zielonym dyszkantem,
aż tutaj słychać z karczmy pohukiwania niedzielne
i bas przeciągle-zachrypły pijackiej harmonji,
a przepiórki we wczesnem zbożu krzyczą: tit-pi-lit, jak w powieściach Weyssenhoffa.
Przy szklanicach zgromadziła się młodzież, kolorowemi chustami ocierając pot z lśniących policzków,
a honoracje, gwarząc, poklepują się po brzuszkach wydatnych,
na których łańcuszek z tombaku zwisa lub srebrna podkowa.
Jegomość z szkarłatnym nosem kroczy powoli i godnie,
resztkę włosów siwawych oraz poważną łysinę chroniąc od pyłu szarym parasolem.
Za nim spokojnym truchcikiem biegnie brunatny stróż domu,
niczemu się nie dziwiący, nawet z blachy polerowanej wagonom,