Strona:Stefan Grabiński - Namiętność.djvu/50

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szliśmy na zawsze rojną calle Vittorio Emanuele.
— Jak to dobrze — rzekła Ineza — że niema tu nigdzie miejsca dla aut, tej plagi XX. wieku. To cudne miasto leczy mi corocznie przez dwa miesiące moje potargane nerwy.
Przez calle di Traghetto zapuściliśmy się w system ciasnych, poprzecznych uliczek uchodzących ku Canale Grande. Tu było znacznie ciszej: ruch nocny ześrodkowany w arterjach ulic Wiktora Emanuela i Lista di Spagna odzywał się w tych nadbrzeżnych odgałęzieniach silnie zmatowanym podźwiękiem. Tylko tu i tam przesunęła się półmrocznym parowem kamienic postać samotnego przechodnia, tu i tam przemknął na przełaj jakiś kot wychudły i zdziczały.
U wylotu jednego z tych zaułków, w t. zw. calle dei Preti czyli uliczce Księżej bawiła się pod murem domu grupa dzieciaków. Płonąca nad bramą latarnia obejmowała je kręgiem niedokrwistych blasków i z trudem przenoszącym jej siły obdzielała światłem sąsiedni placyk. Nagle wśród dzieci powstał