Strona:Stefan Grabiński - Demon ruchu.djvu/171

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    wyludniło? — zapytał inżynier, rzucając wkoło okiem; — Korytarz całkiem wolny. Zaglądałem do dwóch przedziałów, by z przyjemnością stwierdzić, że jest w nich sporo miejsca.
    — Ciekaw jestem — podchwycił Ryszpans — jaki też stan rzeczy po innych klasach.
    — Możemy oglądnąć!
    I przeszli parę wozów ku końcowi pociągu. Jakoż wszędzie zauważyli znaczny ubytek podróżnych.
    — To dziwne — rzekł profesor — przed pół godziną jeszcze tłok był okropny, w przeciągu zaś tego krótkiego czasu pociąg zatrzymał się tylko raz.
    — Rzeczywiście — potwierdził Zniesławski. — Widocznie wtedy wysiadło tyle osób. Jak na jedną stacyę i to drugorzędną odpływ zagadkowy.
    Usiedli na jednej z ławek klasy II. Pod oknem rozmawiało półgłosem dwóch mężczyzn. Pochwycili urywek rozmowy:
    — Wie pan — mówił jeden z pasażerów o biurokratycznym wyglądzie — coś mię kusi do opuszczenia tego pociągu.
    — Szczególne! — odpowiedział drugi — mnie również. Głupie uczucie. Powinienem być dzisiaj koniecznie w Zaszumiu i specy-