Strona:Stefan Grabiński - Ciemne siły.djvu/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Norski.
Podoba ci się — to pięknie.
Róża.
Istotnie wygodne mieszkanko na lato.
Wrocki (uderzając się w czoło, z namysłem).
Dziwne skojarzenie! Wiecie — to morze, ten taras i park na dole przypomniały mi bajeczny sztafaż, w którego ramach rozgrywa się tragiczna historja jednej z ostatnich nowel nieodżałowanego Prandoty.
(Norscy drgnęli i rzuciwszy sobie krótkie spojrzenie, wpatrują się uważnie we Wrockiego).
Norski.
To szczególne!
Wrocki (do Norskiego).
Czy widziałeś się z nim przed tą fatalną podróżą? Podobno odbijał od tutejszej przystani?
Norski (obojętnie).
Tak — był u nas w dzień wstąpienia na pokład. Zjedliśmy w trójkę obiad...
Róża (przerywa mu).
Chciałeś powiedzieć: w dwójkę — ani mnie ani Adasia o tej godzinie w domu nie było.