Strona:Stefan Grabiński - Ciemne siły.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
W ROJNYM TŁUMIE.

Niekiedy w rojnym tłumie, gdy się spotka dwoje
Spojrzeń obcych — wyrzekną sobie w lot, bez słowa,
Jaka czeluść piekielna w każdem z nich się chowa,
Jakie niewyczerpane tęsknoty w nich zdroje.

W cudzej duszy Gehenna własnych mąk odbita
Braterskim węzłem łączy dwa ludzkie istnienia,
Niechęć do ludzi w litość serdeczną się zmienia,
Na jedną chwilę dobre współczucie wykwita.

Gorżka świadomość życia waży ból drugiego,
Czarną wstęgę zadumy chciałbyś zdjąć mu z czoła —
I płakałbyś z nim razem nie wiedząc dla czego.

Ale płynącej fali ludzkiej wir pochwyci
Przechodnia i poniesie — i już nic nie zdoła
Po raz wtóry zgubionych spojrzeń związać nici.