Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Gębarski - W pruskich szponach (cz. I).pdf/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nachylając się zaś do swoich siostrzeńców, rzekł pan Adam wzruszony:
— Skarby są w ludzie naszym… skarby nieprzebrane… Szkoda, że nie wyzyskane, że się marnują… Ten kuchcik, słyszeliście, jak sobie ceni książkę… jak skwapliwie pragnął dowiedzieć się o przeszłości ojczystej… Ach, czemuż tak mało zwracamy uwagę na tych młodszych naszych braci… Czyż pomyśleliśmy o tem, aby takiemu Grzesiowi dać do rąk pożyteczną książkę?… A widzimy, jak ten chłopiec umiałby z niej skorzystać… Ile dobrego przyniosłaby mu…
Nastała chwila milczenia.
Nagle dał się słyszeć głos z akcentem żydowskim:
— On nie powiedział, co powiedział, że ma powiedzieć…
Mówił to żydek Lejbuś, wskazując na Grzesia.
— A czego nie powiedziałem?… co?… — bronił się kuchcik.
— Kiedy miasto Gniezno zaczęli stawiać… to powiedziałeś, że powiesz…
— Brawo, Lejbuś!… brawo! — zawołano dokoła. — Rzeczywiście Grześ zapomniał, że o tem miał powiedzieć…
— Nie! nie! nie zapomniałem—zaprzeczał Grześ—jeno w książce ten rok był wytarty…