Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Barszczewski - Obrazki amerykańskie.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

bo już sam fakt, że redakcja pisma tygodniowego ma cały tydzień do namysłu, gdy tymczasem pismo codzienne pracuje niemal w takt klucza telegraficznego, dzień i noc, bez odpoczynku i bez czasu nieraz dla zgłębienia wiadomości podanych, wystarcza, zdaje mi się, dla czytelnika inteligentnego, by pojął, że pismo takie nie może być porównane do tygodnika lub miesięcznika, tak pod względem wykonania technicznego, jak i głębokości artykułów, a nawet wytworności języka.
My, amerykanie, rozumiemy to dobrze i, pomimo wszystkich usterek dzienników naszych, uważamy je za podstawową, najistotniejszą część prasy dzisiejszej.
Na kongresie prasy, który odbył się podczas wystawy chicagoskiej, pewna dziennikarka wygłosiła aforyzm bardzo trafny:
— Dziennik — to uniwersytet biedaka.
U nas tak jest istotnie. A tygodniki i miesięczniki rozwijają to, nad czem dzienniki czasu tracić nie mogą.
Każdy spełnia swą misję, jeden jest