Strona:Stefan Żeromski - Wisła.djvu/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

piołach, dla dzisiejszych ludzi niepojęte gruzy, co się stały tak niezłomnemi, iż czas, nędza i zapomnienie już ich bardziej zniweczyć nie mogą.
Dziurami okien, jak ślepe oczy, patrzą w nurt żywej wody, co u stóp skały białej wieczystą swą toczy beztroskę, przynosi zdala i unosi w siną krainę niewyczerpane swoje wesele, — i patrzą w otchłań zamarłych czasów, niedocieczoną dla nikogo na ziemi, w zdarzenia, z których pozostał taki jedynie ślad, jak ślad jastrzębia, który w powietrzu przepłynął, śniady na ziemię rzucił cień rozpostartych skrzydeł i odleciał, — powieść o wiarołomnym władcy, o książeciu we Wiślech...
Przed secinami lat sadzone drzewa i winny szczep na słonecznych Sando-