Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 2.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
14

— Zapowiedzi powinny docierać nawet do fortów.
— Cóż robiłeś przez cały ten czas?
— Mustrowałem krnąbrnych żołnierzy.
— A jeszcze, — poza tem wstrętnem zajęciem?
— Mustrowałem swoją krnąbrną duszę.
— Trzeba mówić wyraźnie, bez tego zastawiania się wyrazami.
— Czyż ja wiem, co robiłem? Właściwie nic. Czytałem i milczałem. Dla odmiany: milczałem i czytałem.
Kama nachyliła się do niego i rzekła cicho:
— I do nas dochodziły wieści, że byłeś narzeczonym i że twoja narzeczona umarła.
Piotr odwrócił gwałtownie głowę, a dla uchylenia tej kwestyi powiedział:
— To były wieści.
— Dla czego umarła?
— Nie trzeba mówić o umarłych.
— Czy nie możesz powiedzieć?
— Nie.
— A jednak będę niedyskretna i jeszcze raz zapytam, czemu?
— Zbyt wyniosłe miała serce.
— Zdradziłeś ją?
— Nie.
— A cóż się teraz dzieje z twem sercem?
— Mówi pismo: „Gdzie skarb twój, tam serce twoje“.
— A gdzież jest teraz twój skarb, to przynajmniej powiedz!