Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 2.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
127

Nasycił się widokiem siły niezmiernej, która rwała w niewiadomą dal, niszcząc uprawione pracowicie kmiece brzegi, i ginęła w nicości przez wieki. Już się teraz nie wzdrygał na widok niewolnicy, która zachowała w sobie przedwieczną swawolę, nierząd, bezmyślny nałóg zużywania olbrzymiej siły na złe i głupie. Poznał się oko w oko z tym symbolem, z tą rzeką-duszą. Oddawna, gdy w piaski i piękne, białe lica wód patrzał, wyśnił się w jego duszy sen, bezmysł ukuty w wyobraźni o szklanej epoce ludzkości i o szklanej epoce Polski.
Stojąc na szczycie fortu znieruchomiały, niemy, zatopiony oczyma w dalekiej wodnej smudze, wielokroć marzył na jawie. Był bohaterem-robotnikiem, który z piasków bałtyckich u ujścia tej rzeki stwarza przy pomocy siły fal morza szklane belki, tafle, skarpy, przyciesie, czopy, — buduje z nich ściany do ujęcia łożyska Wisły, — ściska jej wody w jednę rynnę od Tatr do morza, — niezmierną siłą jej wód obraca miliony turbin na pożytek płaskiego kraju. Pracują w jego myślach fale za całe polskie plemię. Olbrzymie dźwignie, poruszone siłą prądu tych wód, zebraną z wysokości gór, z rozległych płaskowzgórz, z pochyłych pól, zanurzają czerpaki, wyrzucające na okoliczne pola urodzajne iły. Piasek stał się najcenniejszym skarbem, dającym wszystkobudujące szkło: piękne szklane domy rolników, ze szklanemi meblami i sprzętami, kolorowe siedliska nowej, ze szkła powstałej sztuki, — siedliska zdrowia, w których zniszczone zostały choroby — szkarlatyna, ospa, tyfus, zimnica. Wiel-