Przejdź do zawartości

Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 2.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
125

W oznaczonych godzinach jedli krupnik, razowiec, kapustę, ochłapy mięsa i pili gorzałkę. W oznaczonych godzinach spali, chrapiąc na cały fort. Apetyt ich, sen i robota były mocne, jak te mury i okopy. ....................
.......................
.......................
.......................
..........[1]

Piotr z pilnością przykładał się do nowej pracy prowadzenia galeryi kontr-minowych, których system uprzednio przygotowany na wszelką ewentualność, powykańczał nad wyraz starannie. Pracami temi nadał nawet fortowi „Czarnego Orła“ głuchą sławę wśród świata oficerskiego. W zimowe noce, kiedy był w tem miejscu sam jeden, czytał znowu bardzo wiele po polsku. Ale w książkach nie doczytywał się tych elementów zimna i mocy, których pożądał. Książki były dlań teraz puste i czcze, nie mające nic do powiedzenia, prócz zewnętrznej informacyi. W zimowe tedy poranki, gdy porozdawał ludziom robotę, zdarzało się, że był osamotniony na świecie aż do ostatniej granicy. Schodził wtedy do komór armatnich, do nisz, gdzie stały milczące spiże i, nie wiedzieć dla czego, przebywał z nimi sam na sam. Patrzał w nie zimnemi oczyma. Zdarzało mu się również w ciągu godzin wyglądać przez wąskie strzelnice w pola strzału, w dalekie grunta niczyje, zajechane, w płaskie, przechodnie równiny, które ma jakiś nieprzyjaciel

  1. Przypis własny Wikiźródeł W innym wydaniu tekst nieocenzurowany: Jedyne kobiety, które się tam zjawiały, były to sołdackie dziewki, obsługujące kolejką wszystkich tych drabów z baterii. Jeżeli szerzyły się wśród żołnierzy choroby, to potężne i wyraźne, jak syfilis albo tyfus.