Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 2.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
97

tylko swoją drogą wysoką, utartą i zasłaną różami.
— Zdumiewająco łatwa rola.
— A nie, — jeden warunek...
— Jest jednakże.
— Rzecz dla pana bez znaczenia. Pokaże pan pannie Małgorzacie Ościeniównie w jakiś sposób oczywisty i nie podpadający zwątpieniu, — co już będzie rzeczą pańskiej subtelności, — że nie jest pan wcale ani Shelleyowskim Laonem, ani Mickiewiczowskim Wallenrodem, lecz samym sobą, to jest uzdolnionym oficerem, szukającym wysokiej karyery w wojsku rosyjskiem, karyery, która się panu ze wszech miar należy...
— Panie hrabio, — będę otwartym, — jakąż mógłbym mieć pewność, że ową wysoką protekcyę otrzymam? Bo mógłbym wobec panny Małgorzaty w sposób subtelny odczepić pióropusz z mojego hełmu i sam hełm panu wręczyć w tym celu, ażeby mi weń nasypano czerwonych złotych a jednak nic nie otrzymać, prócz śmiechu z mej łatwowierności.
— Czuję w głosie pańskim szlachetne oburzenie... — mówił hrabia Nastawa z dokuczliwą drwiną. Przestał mówić, gdyż poczuł, że Rozłucki dotyka go w ciemności dłonią. W trakcie tego oficer znalazł jego ramię, ścisnął je z całej mocy i potrząsnął całą osobą raz i drugi.
— Co to jest?! — krzyknął hrabia.
— To jest moja odpowiedź!
— Jak pan śmiesz?